Leżenie i oddychanie czyli cała prawda o yin jodze.
Wyobrażenie praktyki jogi jako leżenia i oddychania pokutuje w świadomości wielu osób. Z takim też praktykowaniem często utożsamia się yin jogę. Praktyka dużo spokojniejsza niż vinyasa czy ashtanga, w której nie praktykujemy asan stojących. Nie spotka cię tu zadyszka, ale stwierdzenie, że to nic takiego jest ogromnym przekłamaniem .

Zacznijmy jednak od początku. Yin joga to praktyka wykorzystująca pozycje leżące i siedzące. W poszczególnych asanach pozostajemy czasami nawet 20 minut. W grupach, które dopiero wdrażają się w ten styl jogi zwykle kolejne pozycje to klika minut bezruchu asany. Wszystko po to by czas i stopniowe wejście w pozycję pozwoliły na głębokie dotarcie do mięśni i tkanek łącznych.
Praktykę yin jogi zaczynamy od bardzo powolnego wejścia w pozycję. Nigdy nie wchodzimy od razu na 100%. Pozwalamy, aby ciało było rozluźnione. Jest to forma, w której nie dociskamy i nie napinamy ciała. Przez głębokie rozluźnienie i czas jaki pozostajemy w pozycji prowadzimy do bardzo delikatnego wejścia do możliwie maksymalnej wersji poszczególnych asan.
Często się zdarza, że pełna pozycja jest nieosiągalna, albo wymaga dramatycznego dociśnięcia. W yin jodze unikamy takich zabiegów. Podczas takiej praktyki korzystamy z wałków, poduszek i klocków, by możliwie
złagodzić proces wchodzenia w pozycję.
Perfekcjonizm to słowo obce w yin jodze. Tutaj szukamy siebie i swojego „sweet point” czyli granicy głębokości asany. Nie ważne jak wygląda w niej nasze ciało, jaki kształt przybrało i jak bardzo różni się od pięknych zdjęć wprawnych joginów w intrenecie i książkach. Nie chodzi o to by wyglądać jak od ekierki, tylko żeby poczuć pozycję w ciele. Poczuć na ile nasze ciało danego dnia może i chce sobie pozwolić. Podczas takiej sesji jogi całkowicie dostosowujemy asany do stanu i kondycji naszego ciała. Yin joga wprowadza nas w głębokie poznanie ciała, zrozumienie jego ograniczeń i ich całkowitą akceptację. Czas jaki poświęcamy na konkretną pozycję daje nam możliwość wsłuchania się w siebie i odczytania bodźców jakie wysyła nam ciało. Możemy te wszystkie sensacje płynące z naszego ciała zarejestrować. Częstego praktykując ashtangę czy vinyasę skupiamy się wyłącznie na ruchu i przejściu, a brak nam już czasu na obserwacje doznań w pozycjach bo pozostajemy w nich krócej . Yin joga daje nam tą piękną możliwość by wsłuchać się w siebie i odczucia jakich doświadczamy w pozycji.

Odpuść. Weź głęboki oddech i odpuść.
W praktyce yin i bardzo ważne są rozluźnione mięśnie, które pod wpływem grawitacji pozwalają dotrzeć głęboko do tkanek łącznych. Czas jest tu bowiem ważniejszy niż intensywność. Chodzi o to by pozostać w pozycji możliwie długo, nawet jeśli jest wykonywana w łagodniejszej formie i z asekuracją, niż intensywniej, ale krótko. Nie pogłębiamy asany kosztem krótszego czasu w niej spędzonego.
Jest to chyba najtrudniejsza lekcja dla początkujących uczniów. Często ego podświadomie zachęca nas do spięcia i przymuszania się do pogłębienia pozycji.
Ego is not your amigo!
I tego się trzymajmy.

Zwalniamy się z presji. To nie zawody więc nie porównujmy się z innymi praktykującymi, nie udowadniamy nic samym sobie.
Brzmi to wszystko bardzo prosto, ale kto praktykuje yin jogę wie, że to wcale takie proste nie jest. Walka z ego i rozluźnienie mięśni czasami sprawiają kłopot. Pomocnym jest świadomy i głęboki oddech. Wstrzymywanie oddechu kiedy robi się ciężko to częste zjawisko, które de facto pogarsza sytuację i sprawia, że jest tylko ciężej . Warto wiec pamiętać o oddechu.
Yin joga to praktyka, w której zwalniamy.
Zwalniamy tempo, zwalniamy przejścia. W pozycje wchodzimy powoli i świadomie. Tak samo jest z wyjściem z asany i przejściem. W pozycji neutralnej również spędzamy chwilę, aby ciało łagodnie doświadczało zmiany. Nikt nas nie goni. Pozwalamy i dajemy sobie tyle czasu ile potrzeba.
Yin joga to też forma „akupunktury” tylko takiej wewnętrznej. Pozwalając sobie na pozostanie w pozycji dłużej, na luzie i powoli doświadczając pogłębienia, dbamy nie tylko o nasze mięśnie, kości i powięzi. Taka forma praktyki sprzyja również masowaniu narządów wewnętrznych. Przez odpowiedni delikatny ucisk i skręty ciała stymulujemy je do pracy zwiększając ich ukrwienie. Praktyka yin to wspaniała forma masażu wewnętrznego stymulującego organizm do oczyszczania i detoksu.
Praktyka yin jogi to też umysł, na który tutaj mamy więcej czasu i możemy poświęcić mu więcej uwagi niż w innych stylach gdzie wszystko dzieje się szybciej i uwaga bywa czasami bardziej rozproszona. Tutaj masz czas! Masz czas nie tylko poczuć ciało i zauważyć jego odczucia, ale możesz też uspokoić gonitwę myśli, skupić uwagę i poczuć jak się wyciszasz.

Praktyka yin to cudowny sposób na holistyczne podejście do samego siebie. Przez praktykę ciała koimy emocje i zwalniamy tempo, które często na co dzień zakrawa o życiowy galop. Głęboko rozciągamy mięśnie, łagodnie masujemy narządy wewnętrzne i wzmacniamy się.
Niech moc yin jogii będzie z wami.
Jeśli macie ochotę na krótką praktykę w stylu yin zapraszam na YouTube
Namaste